Przesłanką do otwarcia chińskiego rynku dla kolejnych państw z Europy były argumenty epizootyczne, czyli że dopuszczone kraje nie maja problemów z wirusem grypy ptaków. Zakazy obowiązywały od 2016 roku - poinformowała Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz.
Zobacz również>> Chiny będą zwiększać import drobiu. Polscy producenci mogą na tym zyskać
Izba poinformowała 14 listopada, że Chiny zniosą ograniczenia dotyczące importu mięsa drobiowego ze Stanów Zjednoczonych ze skutkiem natychmiastowym. Spełniły się zatem wcześniejsze deklaracje Pekinu podczas ostatnich negocjacji handlowych dające nadzieje Amerykanom, że znów będą oni mogli sprzedawać drób do Chin.
- Nie jest to najlepsza wiadomość dla polskich eksporterów, którym konkurencja w Chinach wzmocni się bardzo istotnie. Niedawno polskie drobiarstwo cieszyło się z dopuszczenia kolejnych zakładów do sprzedaży mięsa na rynek chiński. Znów pojawiły się nadzieje, że nowi gracze będą w stanie skuteczniej niż przedsiębiorstwa mające do tej pory dostęp do Chin sprzedawać drób na tamtym rynku i – tym samym - nasz eksport drobiu do Państwa Środka wzrośnie. Przy tej okazji pojawiło się jednak wiele sceptycznych głosów, co do możliwości sprzedaży na chiński rynek naprawdę wielkich ilości drobiu. Argumentowano, że od jakiegoś czasu Chiny otwierają się na niemal wszystkie chętne państwa, a zamówienia stamtąd mają bardziej polityczny niż ekonomiczny charakter. Jednak mimo tych sceptycznych głosów dominował optymizm związany z nowymi zakładami przygotowującymi się do eksportu do Chin. Teraz pojawił się kolejny argument wzmacniający obóz sceptyków - skomentowała KIPDiP.