Wydrukuj tę stronę

Ograniczenia w procesach wędzenia - list otwarty PIR
Wyróżniony

22 styczeń 2014
(0 Głosów)
Autor 

W reakcji na liczne, krytyczne głosy pomorskich rolników oraz producentów z branży

rolno-spożywczej, dotyczących ograniczeń w procesach wędzenia produktów konsumpcyjnych, Zarząd Pomorskiej Izby Rolniczej wyraża swój kategoryczny sprzeciw wobec mających wejść w życie regulacji w tym zakresie. Od tysięcy bowiem lat, wędzenie, oprócz solenia i suszenia było najbardziej skutecznym sposobem konserwowania żywności, pomijając jego walory smakowe i aromatyczne.

Dziś, w ramach troski o zdrowie konsumentów, Unia Europejska decyduje się ograniczyć w pewnej mierze podaż rarytasów, którymi delektują się miliony konsumentów w Europie. Jednocześnie nie brakuje głosów, że ta sformułowana w 2011 roku regulacja, jest elementem rynkowych zmagań pomiędzy kolosami rynku spożywczego, a garstką producentów wędzonek, z których kilkudziesięciu (na przykładzie Polski) zarejestrowało swoje produkty na ministerialnej liście produktów regionalnych i tradycyjnych. I tu właśnie, czego normalnie myślący człowiek pojąć nie może, wyłaniają się granice absurdu i bezmyślności. Co teraz zatem ze wspomnianymi produktami na liście ministerstwa? Wykreślimy je? Uznamy, że nie są już smakowitymi, chlubnymi rarytasami i dopiszemy do listy niezdrowej żywności? Niestety, nie podzielamy zdania Pana Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, który twierdzi że większość producentów nie będzie miało problemów z dostosowaniem się do nowych wymogów. Mówiąc to, Pan Minister oparł się na „pewnych”, a szczątkowych w naszym przekonaniu, badaniach puławskiego instytutu. Niemal każdy smakosz wie bowiem, że intensywność aromatu, smaku i koloru wędzonki jest różna, gdy używamy drewna klonowego, bukowego, lipowego, dębowego czy olchowego i co za tym idzie, zawartość w wędzonkach, organicznych związków chemicznych: wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych, czyli benzopirenów, jest także różna. Dla przypomnienia - skoro obrońcom naszego zdrowia umknął ten fakt - grillowanie, przez wielu naukowców i dietetyków uznane jest za wyjątkowo szkodliwą formę obróbki mięsa, bowiem powstające wówczas substancje oraz dym, są szczególnie niebezpieczne dla naszego zdrowia. Mówimy przede wszystkim o węglowodorach aromatycznych (patrz: WĘDZENIE!), nadtlenkach lipidowych i wolnych rodnikach. Spożycie zatem mięsa po takiej obróbce, może prowadzić do powstawania nowotworów, miażdżycy i wielu innych chorób! Wobec powyższego, spróbujmy zatem na forum europejskim zainicjować powstanie dyrektywy, która zakaże europejczykom grillowania w sobotnie popołudnia, gdzie taki sposób konsumpcji i spędzania wolnego czasu jest już wręcz przedmiotem kultu! Propozycja wdaje się być absurdem, jednak ma solidne podwaliny i zamiary prozdrowotne! Wracając do sedna rzeczy: czemu zatem nam, którzy smak dobrze uwędzonej szynki czują w ustach od dziesiątek lat i przy każdych niemal Świętach - zabrania się hołdować tradycji we własny sposób i skazuje na zakupy w marketach: topionej w chemikaliach, „wędzonej” szynki „Dziadziusia i/lub Babuni”, o zawartości mięsa na poziomie 60%? Apelujemy do wszystkich, w tym do europejskich parlamentarzystów, do polskiego Sejmu i Senatu, do urzędników, szczególnie do tych, którzy „produkują nowatorskie, prozdrowotne dyrektywy” - o rozsądek i umiar, a także o mądrość i obiektywizm. Z wyrazami należnego szacunku, Zarząd Pomorskiej Izby Rolniczej, pomorskich rolników i producentów żywności, Zenon Bistram Prezes Zarządu Pomorskiej Izby Rolniczej

Redakcja

Ostatnie od Redakcja

Używamy plików cookie żeby usprawnić działanie naszej strony. Pozostając na naszej stronie, wyrażasz na to zgodę. More details…