W Wielkiej Brytanii trwa polityczny chaos związany z wyjściem ze struktur unijnych. Do dymisji podał się poprzedni Premier, a obecny poprosił na czas ostatecznych negocjacji warunków wyjścia zawieszenia tamtejszego parlamentu, na co zgodziła się Królowa.
Na czym polega chaos związany z Brexitem?
Możliwe są dwa warianty wyjścia - „miękki” i „twardy”. W największym uproszczeniu i przy dużej ogólnikowości oba warianty są problematyczne.
Związek Sadowników RP tłumaczy, że „Miękki” polega na pewnej formie współpracy z Unią Europejską po wyjściu. Głównie chodzi tu o mniejsze cła we wzajemnej wymianie handlowej, częściowo swobodny dostęp do rynków pracy. „Twardy” polegać ma na wyjściu bez jakichkolwiek uzgodnień, czyli de facto przywróceniu granic dla mieszkańców i dla towarów.
Obecny Premier brytyjski opowiada się za drugim rozwiązaniem, który ma być – jego zdaniem- korzystniejszy dla Brytyjczyków.
Co jednak to wszystko oznacza dla polskich sadowników?
- Mimo zdania wielu osób, które w wyjściu Brytyjczyków widzą dla nas jakąś szansę, oba rozwiązania są dla nas niekorzystne. Dziś mamy swobodny dostęp do rynku Wielkiej Brytanii z czego korzystamy od lat. Najbardziej chyba producenci i eksporterzy borówki amerykańskiej, bo jej tam eksportujemy bardzo dużo. To największy importer naszych owoców na świecie. W tym roku eksport borówki do Wlk. Brytanii zbliżył się do 5 tys. ton, co stanowiło około 40% naszego całego eksportu. Brexit oznacza dla nas nowe cła, co spowoduje pogorszenie dostępu polskich owoców, „twardy” zaś oznacza dla nas dramat - dodaje Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Prezes jest zdania, że ustanowienie nowych ceł w handlu z Wielką Brytanią spowoduje pogorszenie konkurencyjności, a to z kolei oznacza niższe ceny dla plantatorów. Niektórzy porównują Brexit dla borówki z rosyjskim embargiem na jabłka.
- Może to lekka przesada, ale z pewnością wyjście Wielkiej Brytanii oznacza dla polskich owoców ograniczenie rynku zbytu. Widzimy ile powstaje nowych borówkowych plantacji, które za kilka lat wejdą w pełnię owocowania. Trzeba dla tej rosnącej podaży szukać nowych miejsc sprzedaży, a utrata jakiegokolwiek rynku oznacza duże problemy. Radziłbym więc, aby nie kibicować wyjściu Brytyjczyków ze wspólnoty, bo to dla nas oznacza problemy- mniejsze przy „miękkim” brexicie, większe przy „twardym” - dodaje Maliszewski.